Pochowałem Cię 100 milionów lat świetlnych od domu A urna ciężka i ogromna. Jak Ty. Przyszedł Twój kres. Skończyło się. Bili Cię, kopali, poniewierali. Podnosiłem Cię i mówiłem: Uspokój się! A Ty swoje. Aż Cię zabito. A potem spalono. Mogłem Cię trzymać mocniej, czasem w pysk dać. Za późno. Nauczyłem się od Ciebie jak żyć pełnią życia i, choć nieżywy, tak będę żył. Ale bez Ciebie.... Na szczęście!!! 0
Dodane przez Gallus Anonimus